Być może spytacie teraz, zdziwieni: „Czy w odniesieniu do wiary chrześcijańskiej rzeczywiście można mówić o pewności? Czy chrześcijaństwo nie polega właśnie na tym, że nic się nie wie i trzeba tylko wierzyć?". Właśnie niedawno usłyszałem znowu takie zdanie, które tak często zdarza mi się słyszeć: „Wie pan co, ja wiem, że dwa razy dwa jest cztery, ale w chrześcijaństwie nic przecież nie można wiedzieć, tylko po prostu trzeba we wszystko wierzyć". Mamy tu więc do czynienia z wyobrażeniem, że w obliczu prawd chrześcijańskich należy swój rozum zapakować do walizki albo oddać do szatni i wierzyć w ciemno. Jest to przekonanie większości ludzi.
Albo też stoi przede mną ktoś i oświadcza: „Przecież wy, chrześcijanie, także nie zgadzacie się ze sobą. Są wśród was katolicy, ewangelicy i wiele innych wyznań. A wśród ewangelików są luteranie, reformowani i wiele innych odłamów. Któż więc ma rację?". Sądzę, że nawet chrześcijanie są w gruncie rzeczy przekonani, że wiara chrześcijańska jest czymś najbardziej niepewnym i wątpliwym. A to jest zupełny absurd.
Widzicie, o tym, co to jest chrześcijaństwo, mogę się dowiedzieć tylko z Nowego Testamentu. A w nim każda linijka promieniuje pewnością. Przekonacie się sami. Jest rzeczą śmieszną, że chrześcijanie żyją w takiej niepewności. Nie jest to jednak winą chrześcijaństwa. Nie. Cały Nowy Testament przepojony jest promieniującą pewnością.
Powiem krótko: jest to pewność, że Bóg żyje! Nie jakaś wyższa istota, nie opatrzność, nie los, nie jakiś Pan Bóg, ale Bóg – Ojciec Jezusa Chrystusa – żyje. Skąd to wiemy? Stąd, że objawił się w Jezusie. Wiemy to na sto procent. Otwórzcie Biblię w dowolnym miejscu. Nie wałkuje się w niej problemów religijnych, tylko zaświadcza, że Bóg żyje. I że objawił się w Jezusie. A człowiek, który żyje bez Boga, żyje samowolnie, na opak.
Z Biblii czerpiemy również pewność, że ten Bóg, który władny jest niszczyć ludy, który będzie kiedyś sprawował Sąd, że ten Bóg kocha nas gorąco. Nie są to przypuszczenia. W Liście do Rzymian czytamy: „Ja Jestem tego pewien – (pewien!) – że ani śmierć, ani życie (...) nie zdoła nas odłączyć od miłości Bożej, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym" (Rzym. 8, 38-39). Miłość Boża przyszła do nas w Jezusie! Nie przypuszczamy, że tak jest – my to wiemy. Gdzie jest miłość Boża? On umiłował nas w Jezusie. Uczniowie Jezusa śpiewają: „Uwielbiam miłość niepojętą, co w Zbawcy mym objawia się..." Znacie to? A czy pojmujecie, co to znaczy?
Ludzie w Biblii mają pewność, że należą do Boga. Dawid w Psalmie 49 tak śpiewa: „Bóg wyzwoli duszę moją z krainy umarłych, ponieważ weźmie mnie do siebie". Nie mówi: mam nadzieję, że będę kiedyś zbawiony. Nie, on mówi: „...ponieważ weźmie mnie do siebie". Albo takie zdanie: (Bóg) „który nas wyrwał z mocy ciemności i przeniósł do Królestwa Syna swego umiłowanego". Uczniowie Jezusa przeżyli dzięki Niemu przemianę i wiedzą, że tak jest, że ich życie jest teraz zupełnie inne. Mówią też: „My wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do żywota..." My wiemy! Czy możecie też tak powiedzieć? Czy możecie powiedzieć: „Ten to Duch świadczy wespół z duchem naszym, że dziećmi Bożymi jesteśmy"? Zauważcie: „jesteśmy"!
W całej Biblii znajdujemy tę pewność. Skąd więc bierze się to bezsensowne zdanie: „Wiem, że dwa razy dwa jest cztery, ale w chrześcijaństwie nic przecież nie można wiedzieć, tylko po prostu trzeba we wszystko wierzyć"? Wiem, że dwa razy dwa jest cztery, ale z jeszcze większą pewnością wiem, że Bóg żyje! Wiem, że dwa razy dwa jest cztery, ale z jeszcze większą pewnością wiem, że Bóg w Jezusie miłuje nas! A ludzie, którzy nawrócili się do żywego Boga, mówią: „Wiemy, że dwa razy dwa jest cztery, ale z jeszcze większą pewnością wiemy, że jesteśmy teraz dziećmi Bożymi!".
Pytam was teraz: gdzie w dzisiejszym chrześcijaństwie można znaleźć tak promieniującą pewność? Gdzie? Zauważyliście chyba, że dość daleko odeszliśmy od Biblii i że musimy do niej wrócić? Przestańcie obnosić się ze swoją odrobiną chrześcijaństwa! Nie warto być troszeczkę chrześcijaninem. Warto być chrześcijaninem w sensie biblijnym. To warto! Warto mieć pewność, że Bóg żyje, że miłuje mnie gorąco i że wolno mi należeć do Niego. Wszystko inne nie opłaca się.
Ta sama pewność promieniuje ze śpiewnika. Parę cytatów: „Ufam wiernie w Twoją moc, ufam nawet w ciemną noc, bo mnie strzeże Twoja moc, ufam, Zbawco mój!"; „W każdej chwili wierzę ja, radość Pan, czy smutek da, w przeciwnościach ufam też, Jezus mówi: tylko wierz!". Moja młodzież zawsze to śpiewała, a potem głośno ryknęła głośno ryknęli: „W każdej chwili wierzę ja...", że wszyscy rodzice podskoczyli i szeroko otworzyli oczy. Chciałem tym dzieciom wpoić przekonanie, że chrześcijanin nie wędruje we mgle, że być chrześcijaninem, to znaczy mieć zupełną pewność. „Jest zdrój, skąd święta tryska krew dla tych, co w grzechach brną, ten zdrój to cud i życia siew, uleczy duszę mą. I dla mnie płynie święta krew, i dla mnie jest ten dar; w Chrystusie wolnym ja i żyw, On także za mnie zmarł".
Pozwólcie, że wyrażę to jeszcze inaczej. Pewność chrześcijanina wyrasta z obiektywnej wiedzy, że Bóg żyje, a Jego objawienie się w Jezusie jest prawdą, nawet jeśli cały świat jej zaprzecza, i że Jezus umarł, aby pojednać nas z Bogiem, i zmartwychwstał, aby zbawić grzeszników, nawet jeśli żaden z nich nie chce z tego korzystać. Z drugiej strony pewność chrześcijanina wyrasta z subiektywnej wiedzy, że Bóg żyje, objawił się w Jezusie, który umarł i zmartwychwstał; wiem, ponieważ przyjąłem to dla siebie osobiście w mocy wiary.
Jeżeli profesorowie w liczbie dziesięciu tysięcy będą udowadniali wierzącemu młodemu człowiekowi, że Jezus nie zmartwychwstał, to może on odpowiedzieć: „Szanowni profesorowie w liczbie dziesięciu tysięcy! Ja wiem, że mój Zbawiciel żyje!". I jeżeli cały świat będzie temu zaprzeczał, on odpowie: „Wiem, w co wierzę!". I jeżeli zasypiecie mnie tu teraz naukowymi dowodami, odpowiem, że wiem lepiej. A jeżeli cały świat zwątpi, ja powiem: „Jestem pewny!". Taką pewność, moi drodzy, daje wiara chrześcijańska, która promieniuje z Biblii.
Z książki: "Jezus naszym, przebaczeniem" - W. Busch