pewność zbawieniaTak, teraz muszę was spytać: czy macie pewność zbawienia? Jeszcze nie? Gdybyście odpowiedzieli: „Sądziłem, że jestem chrześcijaninem, ale widzę, że nie jestem. Tylu spraw jeszcze nie jestem pewien!" – znaczyłoby to, że nie mówiłem daremnie. Pamiętam taki obóz rekreacyjny dla młodych mężczyzn. Było to w Holandii. O drugiej w nocy usłyszałem pukanie do drzwi. Otwieram, a tam stoi całe towarzystwo w pidżamach. „Co się stało? Czego chcecie?" – pytam. A jeden z młodych ludzi odpowiada: „Sądziliśmy dotychczas, że jesteśmy chrześcijanami, – ale teraz zauważyliśmy, że jeszcze nie jesteśmy..." To stwierdzenie tak ich zaniepokoiło, że musieli natychmiast, o drugiej w nocy, wyjaśnić tę sprawę. To już bardzo dużo, jeżeli odkrywamy, że nasze chrześcijaństwo dalekie jest od tej pewności, jaka promieniuje z Biblii.

Spurgeon, wielki angielski kaznodzieja przebudzeniowy, tak to wyraził: „Wiara jest szóstym zmysłem". Zjawiska tego świata odbieramy za pomocą pięciu zmysłów: wzroku, słuchu, węchu, smaku i dotyku. Tymi pięcioma zmysłami poznajemy zjawiska tego trójwymiarowego świata. Człowiek posługujący się tylko tymi pięcioma zmysłami pyta: „Gdzież jest Bóg? Nie widzę Go. Jezusa również nie widzę. Nie wierzę w to wszystko!". Jeżeli natomiast Bóg oświeci nas przez Ducha Świętego, to otrzymujemy do dyspozycji szósty zmysł. Możemy wtedy nie tylko widzieć, słyszeć, czuć zapachy, smakować i odbierać wrażenie dotykiem, ale możemy również rozpoznawać zjawiska z innego świata. W Biblii czytamy: „A to jest żywot wieczny, aby poznali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, którego posłałeś". To może sprawić szósty zmysł.

Niedawno odwiedziłem wielkiego przemysłowca. Urzęduje on w ogromnym biurowcu, z którego górnych pięter rozciąga się widok na całe miasto. Pokonawszy kilka przedpokojów i sekretariatów stanąłem wreszcie przed nim. Szybko załatwiłem swoją sprawę i zaczęliśmy rozmawiać. „To interesujące – powiedział – gościć u siebie pastora". „Pewnie – odpowiedziałem – szalenie interesujące!" "Wie pan, po wojnie chodziłem na takie wykłady o chrześcijaństwie i odniosłem wrażenie..." – tu przerwał. „No, śmiało, – zachęciłem go – niech pan powie, ja mam mocne nerwy". „Odniosłem wrażenie, że chrześcijaństwo jest sprawą pełną niejasności. Widzi pan, mówiono nam o różnych rzeczach. Mieliśmy wykłady na tematy: 'chrześcijanin a gospodarka', 'chrześcijanin a zbrojenia', 'chrześcijanin a rozbrojenie', 'chrześcijanin a pieniądze', 'chrześcijanin a Kościół' – ale nigdy nam nie powiedziano, kim właściwie jest chrześcijanin. Ludzie sami chyba tego nie wiedzą!"

Siedzę w tym pięknie urządzonym biurze i ktoś mówi mi prosto w oczy, że ludzie sami tego nie wiedzą! „Pan się myli!" – odpowiedziałem. Bardzo się zdziwił: „To pan może mi powiedzieć, kim jest chrześcijanin?". „O tak! Mogę to panu powiedzieć jasno i wyraźnie". „Ha! – powiedział z lekką kpiną w głosie – jedni mówią, że chrześcijaninem jest ten, kto nie popada w konflikt z policją, a inni mówią, że to ktoś, kto był ochrzczony i miał kościelny pogrzeb!" „Panie dyrektorze, powiem panu, kto jest chrześcijaninem. Niech pan się mocno trzyma! Chrześcijaninem jest człowiek, który z głębi serca może powiedzieć: 'Wierzę, że Jezus Chrystus, prawdziwy Bóg, zrodzony przez Ojca w wieczności i zarazem prawdziwy człowiek zrodzony przez Marię Pannę, jest moim Panem, który zbawił mnie, zgubionego i potępionego człowieka.' Pana, panie dyrektorze, 'zgubionego i potępionego człowieka'." Skinął głową – zrozumiał i przyznał, że tak jest. „Dobrze – powiedziałem. – A więc: ' ...który mnie, zgubionego i potępionego człowieka zbawił, pozyskał i uwolnił od wszelkich grzechów, od śmierci i spod władzy diabła.' Pana, panie dyrektorze, 'uwolnił spod władzy diabła". Znowu skinął głową – o tym wiedział niejedno. A ja mówiłem dalej: „Uwolnił i wykupił 'nie złotem czy srebrem, ale swoją świętą, drogocenną krwią’ i swoim niezawinionym cierpieniem i śmiercią, abym był jego własnością. I widzi pan, ten kto może powiedzieć, że jest własnością Jezusa, że wie, iż On go odkupił swoją krwią spod władzy grzechu, śmierci i piekła – ten jest chrześcijaninem, panie dyrektorze".

W biurze zapanowała cisza. A potem dyrektor zapytał: „Jak można dojść do tego? Jak ja mogę do tego dojść?". Odpowiedziałem: „Niech pan posłucha. Dowiedziałem się od pana sekretarki, że jedzie pan na urlop. Jeszcze dziś przyślę panu Nowy Testament. Niech pan go weźmie ze sobą i codziennie przeczyta jeden fragment z Ewangelii Jana i niech pan się potem modli. W ten sposób dojdzie pan do wiary".

Rozumiecie, o co mi chodzi? Chrześcijaństwo, jakie znajdujemy na kartach Nowego Testamentu, promieniuje pewnością, że obiektywne prawdy są prawdziwe i że mogę je subiektywnie przyjąć w wierze i zostać zbawiony. Czy macie taką pewność? Ja nie mógłbym żyć, nie wiedząc, czy On mnie przyjął. Spytałem kiedyś młodego człowieka: „Czy ty kochasz, Jezusa?". „Tak". „A wiesz, czy On ciebie przyjął? Jesteś Jego własnością?" „No, z całą pewnością tego nie wiem. Jeszcze walczę". „Człowieku! – powiedziałem. – Nie mógłbym tak żyć. Przecież muszę mieć pewność, że On mnie przyjął!"

Wy, pełni niepewności chrześcijanie, którzy nie wiecie nawet na pewno, czy Bóg istnieje, którzy dokładnie wiecie, jaki jest wasz stan majątkowy, a nie wiecie, kim jest Bóg – wy w ogóle nie jesteście chrześcijanami! Według Nowego Testamentu ten jest chrześcijaninem, kto może powiedzieć: „Wierzę, że Jezus Chrystus stał się moim Panem!".

Muszę tu przytoczyć zabawną historyjkę, którą może znacie. Generał von Viebahn opowiadał, że podczas manewrów jechał raz konno przez las, zaczepił kurtką o gałąź i wyrwał kawałek materiału. Nie wypada, by generał miał podartą kurtkę, więc wracając do wsi na kwaterę zatrzymał się obok kilku siedzących na murku żołnierzy i spytał: „Czy jest wśród was krawiec?". Jeden z żołnierzy zerwał się, stanął na baczność i zameldował: „Tak jest, panie generale, ja jestem Krawiec!". Na to generał: „Przyjdziecie zaraz do mojej kwatery w zajeździe ‘Pod jagnięciem’ i załatacie mi tę kurtkę!". Ale żołnierz odpowiedział: „Ja nie umiem tego zrobić!". „Jak to nie umiecie? Przecież jesteście krawcem!" „Przepraszam, panie generale, ja się nazywam Krawiec, ale nie jestem krawcem..."

Opowiadając to, generał von Viebahn zrobił piękne porównanie: "To samo można by powiedzieć o większości chrześcijan. W kwestionariuszu, w rubryce wyznanie, piszą: chrześcijanin, katolik. Ale w rzeczywistości powinniby powiedzieć, że nazywając się chrześcijanami, wcale chrześcijanami nie są". Cóż za pożałowania godny stan! I jakże niebezpieczny. Przecież ci ludzie nie są jeszcze zbawieni!

Słowo Boże na dziś

"Nie bój się, bom Ja z tobą, nie lękaj się, bom Ja Bogiem twoim!"

(Księga Izajasza 41,10)

Zaproszenie

ZGROMADZENIA
Nd: 9:30 Wieczerza Pańska
11:00 Głoszenie Słowa Bożego
Wt: 18:30 Modlitwy i studium Słowa Bożego
Mikołów ul. Waryńskiego 42a